2022-10-31 19:02  -  Łysica Bodzentyn

Zwycięstwo przyszło w końcówce

Zwycięstwo przyszło w końcówce

Drugie zwycięstwo z rzędu odniosły bodzentyńskie lwy które tym razem na własnym stadionie pokonały zespół OKS-u Opatów. Zapraszamy na krótkie podsumowanie boiskowych wydarzeń jakie miały miejsce w minioną niedzielę.


Do spotkania w Bodzentynie podopieczni Kacpra Derenia i Jarosława Szczurka przystąpili bez pauzujących za kartki Pawła Kiljańskiego oraz Kryspina Kutery. Łysica w ostatnim czasie pogubiła punkty przez co zespoły z miejsc 1-6 odjechały naszej drużynie na kilka oczek. Spotkanie z opatowskim OKS-em było zatem meczem z cyklu tych za "sześć punktów'

Gospodarze od samego początku osiągnęli przewagę i starali się jak najszybciej objąć prowadzenie. Pierwszą poważną akcję bodzentyniacy zainicjowali w 27 minucie kiedy to na strzał z dystansu zdecydował się Dominik Sito. Piłka po jego strzale skozłowała jeszcze przed bramkarzem ale pomimo tego golkiper przyjezdnych zdołał sparować futbolówkę na rzut rożny.

Dwie minuty później swojej okazji poszukał Arleison Martinez jednak jego uderzenie okazało się niecelne.
Chwilę po tej sytuacji goście powinni zdobyć bramkę, zbyt krótkie zagranie Moskwy do Dymanowskiego spowodowało że przed doskonałą okazją znalazł się Patryk Nowak. Zawodnik z Opatowa przegrał jednak pojedynek z bodzentyńskim bramkarzem któremu udało się sparować piłkę na słupek.

Pierwsza odsłona meczu obfitowała w sytuacje, dosłownie chwilę później po wyśmienitej okazji dla gości przed zmianą wyniku stanęła Łysica. Po dośrodkowaniu Dominika Sito przed szansą zdobycia gola stanął Bartosz Wiecha jednak jego strzał z głowy w kapitalnym stylu obronił Radosław Partyka.

Jeszcze przed gwizdkiem oznaczającym koniec pierwszej części gry Łysica stworzyła sobie dwie sytuacje  w pierwszej Arleison Martinez uderzył z głowy tuż nad poprzeczką w drugiej po dośrodkowaniu Michała Mikosy, Maciej Moskwa trafił z 6 metrów w bramkarza.
Po zmianie stron na boisku nie zmieniło się zbyt wiele, stroną dominującą była Łysica goście zaś czekali za podwójną gardą aby wyprowadzić kontrę.

W 53 minucie OKS ponownie mógł objąć prowadzenie kiedy to doskonałej okazji nie wykorzystał kapitan zespołu Łukasz Orłowski. Zawodnik będąc dwa metry przed bramką trafił w ofiarnie interweniującego Adama Dymanowskiego który tylko w sobie znany sposób zdołał obronić to uderzenie.
Łysica próbowała zmienić wynik, atakowała środkiem, bokami, próbowała długimi piłkami znaleźć drogę do bramki gości jednak OKS umiejętnie się bronili. W 61 minucie przyjezdni zdobyli bramkę jednak prowadzący to spotkanie Pan Przemysław Sypuła gola nie uznał odgwizdując pozycję spaloną.

SKRÓT Z TEGO SPOTKANIA TUTAJ

Chwilę po tej akcji ładnie z dystansu uderzył Kuba Wojtachnio jednak na posterunku był Partyka który sparował strzał na rzut rożny. Gdy wydawało się że mecz zakończy się remisem błąd jak się chwilę później okazało na wagę porażki popełnił Filip Orłowski który ewidentnie faulował Martineza w polu karnym. Do wykonania 11-ki podszedł sam poszkodowany który wykonał ją pewnie i po chwili mógł się cieszyć ze swojej drugiej bramki w drugim meczu z rzędu.

Po końcowym gwizdku radości nie było końca zarówno na boisku jak i w szatni Łysicy. Był to typowy jednostronny mecz w którym główną rolę odegrali bramkarze. Obaj zasługują za słowa uznania bo byli najjaśniejszymi punktami w swoich ekipach. Dzięki temu zwycięstwu bodzentyńskie lwy odrobiły kilka punktów do czołówki i aktualnie z 19 punktami tracą do 3-go Hetmana 5 punktów. Teraz przed podopiecznymi Kacpra Derenia wyjazd do Ćmińska gdzie zmierzą się z liderem rozgrywek drużyną Grodu. Spotkanie zostanie rozegrane 5 listopada o godzinie 13:00.